Kogo ponoszą fantazje na temat „przygody porządku”?

Przeczytaliśmy za was pewną rzecz, która dla wielu może być co najmniej aberracją, ale jest to niestety obraz nurtu „filozofii”, która mocno dominuje w orbicie władzy, stąd więc też nieco masochistyczna potrzeba, by spojrzeć w tą otchłań. Ale tylko raz, tylko na chwilę. Przeczytaliśmy to po to, byście wy nie musieli i po to by wiedzieć, jaka może być przyszłość, jeżeli ta ideologia dalej będzie szła z władzą za rękę.

Bedřich Fritta

Znana chyba wszystkim ideo-bojówka ponadpartyjna Ordo Iuris postanowiła przemówić swoim głosem i wydała pismo, jest więc już wszystko postawione prawie otwarcie – nie jest to też nic zaskakującego, hasło przewodnie pierwszego numeru jest niemal identyczne jak nazwa programu wyborczego Bosaka z kampanii prezydenckiej, bo artykuł redakcyjny zachęca nas cukierkowo: Przeżyjmy przygodę porządku. Może jednak okładkowe hasło „W obronie ciała” od razu przetłumaczmy na ludzkie: „Instytucje w obronie ciała zagarniętego administracyjną przemocą”.

Treść jest niby oczywista, choć nie przekazana w formie ciosu młotkiem – zamordyzm jest bardzo aksamitny. Co zabawne, O.I. kreują się na buntowników, na inicjatorów jakiejś rewolucji przeciw „kosmicznemu gnojowisku” (którym jest mix LGBT+gender+transhumanizm). To oczywiście cytat, bo jest co cytować: tylko porządek jest przygodą. Rewolucja, z jej chaosem, jest nudna jak ekran telewizora, który zgubił sygnał. Jesteśmy wierni przesłaniu wielkich awanturników porządku. Albo: a więc idea seksu pojęta jako coś w rodzaju towarzyskiej uprzejmości. Najpierw ciało przestało być Słowem, potem stało się bełkotem. By na końcu przybrać formę umowy cywilno-prawnej. I to piszą ludzie zafiksowani na punkcie zakazu rozwodów i monopolu na śluby. Kolejne: zanim nazwiemy coś prawicowym lub lewicowym, postawimy tabliczkę ogłaszającą przynależność do cywilizacji życia albo śmierci – twierdzą kontynuatorzy twardej linii wojen z innowiercami, wypraw krzyżowych, tortur ideologicznych i zwykłego niewolnictwa z czasów kościelnego posiadania chłopów, czy całych wsi i miast wraz z mieszkańcami. Dalej: Ludzie którzy orzekają, co jest prawem – czy to w komitetach, czy też w poszczególnych trybunałach bardzo rzadko wybierani są w transparentny sposób – ależ to antypaństwowe, antywatykańskie, antyordoiurisowe. I nie przestając zadziwiać w swej opacznej retoryce: im bardziej odjechany od rzeczywistości model próbują realizować inżynierowie dusz, tym konsekwentniej powinni zmuszać do tego ludzi poddanych ich woli. Następuje jednak moment, gdy napisało się coś szczerego: Potrzebny jest powrót do przednowoczesnego rozumienia prawa. Nie tylko nagiej mocy, ale również autorytetu. Zamiast czystej woli prawodawcy – rozum i doświadczenie pokoleń. Zaufanie życiu, przekonanie o obiektywnie istniejącym porządku i wyzbycie się utopijnych złudzeń.

To byłoby tylko czczą pisaniną, gdyby nie dodatki, ozdoby, wtrącenia i ilustracje. Szokujące było dla nas, że to autorytarne w swej definicji porządku Ordo Iuris, co rusz podpiera się w swej „rewolucyjnej” walce z wyimaginowanym złem Orwellem i Hannah Arendt i ich analizami totalitaryzmów. Sekta prawniczo-cywilna kościoła katolickiego, który wymazywał historię i niszczył dziedzictwo innych kultur pierdoli farmazony o pisaniu historii na nowo – poważny odlot. A potem bredzą jeszcze o myślozbrodni umacniając przepisy o karaniu za obrazę uczuć religijnych. Tak, oni nawet twierdzą, że walczą z faszyzmem i wrzucają zdjęcie niehajlującego Augusta Landmessera z 1936 roku w Hamburgu jako obraz swego oporu przeciw nowym, tęczowym faszystom. Kiedy wydawało nam się, że dalej się odlecieć nie da, debatują nad pandemicznymi dylematami „wolność czy bezpieczeństwo” i rozkręcają swoje fantazje o trosce o wolności obywatelskie, podając jako przykład prześladowanie J. Pospieszalskiego poprzez usunięcie jego audycji z TVP.

Trudna lektura na ten czas, gdy ludzie umierają na granicy, rodziny są rozdzielane przez Straż Graniczną i kilka dni po śmierci 30-latki w szpitalu w Pszczynie, którą skomentowali w sposób typowy dla siebie: apelem o „niepodważanie obowiązującego w Polsce standardu ochrony życia ludzkiego”.

Sroga jazda, siostro, bracie. Uważajcie na siebie, to niszczy tkankę mózgową.

[Magazyn Kontra, nr 1/2021]

Dodaj komentarz